Warsztaty duchowości

          W tym poście postaram podzielić się przeżyciami, jakich doświadczyłem pod wpływem warsztatów duchowości. Jadąc na nie zastanawiałem się czy coś będzie mnie w stanie zaskoczyć. Wcześniej już byłem na podobnych warsztatach, więc wiedziałem już trochę o duchowości. Jak się później miało okazać, że to co wiem nijak się ma do tego jak ją odczuwam i rozumiem. To co tam przeżyłem było niesamowitą przygodą z samym sobą, pośród wspaniałych ludzi, jakich miałem okazję spotkać. Lecz zacznijmy zatem od początku. Przyjechałem na miejsce bez oczekiwań względem siebie, organizatorów, tego co usłyszę, kto będzie lub jak będzie. Powiedziałem sobie: "miej otwarty umysł, nie oczekuj niczego". Wielokrotne moje wcześniejsze oczekiwania przeradzały się rozczarowania. Nawiasem mówiąc rozczarowanie uważam za coś dobrego. Wracając do tematu. Uświadomiłem sobie, że nie mam pojęcia co oznaczają pewne słowa, których często używałem na co dzień. Utwierdziły się również moje wcześniejsze poglądy. Poznałem nowe znaczenie starych pojęć. Zobaczyłem, że nie tylko ja mam kłopoty z rozeznaniem pewnych słów. Warsztaty przybliżyły mnie do zagłębienia się w słowa takie jak duchowość, religia, wiara, przekonanie, odwaga, moralność. wrażliwość. To tylko kilka z nich. Lecz co one dla mnie znaczą? Jak je pojmowałem wcześniej, a jak pojmuję dziś? Czy aby na pewno rozumiem je właściwie? Nad nimi i wieloma innymi pracowaliśmy przez cały weekend. Wymiana poglądów, zdań, doświadczeń. Masa uczuć walczących z myślami, odkrywanie nowych zakamarków w duszy, podróż w głąb siebie. Tego i innych rzeczy doświadczyłem jako uczestnik. Wszystko było przesiąknięte dziwną atmosferą, jakbym znajdował się w innym wymiarze. Wszystko inne było poza mną. By nie umniejszyć znaczenia moich przeżyć pozostawię to tak jak jest. Bez zbędnego upiększania. Muszę dodać, że medytacja, wieczorne rozmowy w pokojach po skończonych zajęciach nadały smaku całości warsztatów. Musiałem poczuć samemu, to o czym słyszałem w przeszłości. Ale na tym nie koniec. Byłem świadkiem jak ludzie otwierają się, zdejmują maski i pokazują swe wnętrze. Jeśli słowa płyną z serca to trafiają do serca innego człowieka. To wtedy się czuje, pojawiają się poruszenia, które występują tylko i wyłącznie w duszy. Tego doświadczyłem. Najpiękniejszy moment dla mnie przypadł na zakończenie warsztatów. Zobaczyłem płacz mężczyzny, który otwarcie przyznaje się do swych błędów. To dopiero przeżycie, które pokazało mi, iż każdy znajduje to czego szuka w odpowiednim momencie. Na zakończenie dodam, że po każdych warsztatach wyjeżdżam z przekonaniem, jak ciągle wiem niewiele o sobie samym. I to mnie motywuje do dalszego szukania drogi w głąb siebie.

Pn2


           Przed publikacją pierwszego wpisu podkusiło mnie, by dać go do komuś od przeczytania, nim zacznie czytać to większe grono. Dwie ważne osoby miały okazję się z tym zapoznać. Przeszło, spodobało się, a mnie bardziej utwierdziło bym pisał. Nie ma to jak zdanie pięknych istot jakimi są przyjaciele. Kocham Was!!! Dziękuję, że jesteście!!!

Mój pierwszy raz

          Krótka historia mojego początku. Uważam, że od wyjaśnienia powinienem zacząć, byście mogli połapać się, jak to akurat u mnie było. Cała sprawa zaczęła się od niewinnego spotkania u przyjaciół. Podczas absorbującej rozmowy na temat własnych zainteresowań, rozwijaniu pasji czy hobby, pojawiły się pytania. Jakie są moje zainteresowania, co daje mi spełnienie, co lubię robić? Najważniejsze pytanie jakie krążyło mi się w głowie to, czym ja się interesuję? Przykro mi się zrobiło, ponieważ nie umiałem konkretnie odpowiedzieć. Chciałbym malować, rysować, może pisać opowiadania, zacząć pisać bloga i wiele innych pomysłów jeszcze się pojawiło. Przy każdym nowym pomyśle pojawiała się od razu odpowiedź, że to nie dla mnie. Po co to będziesz robił, marnował czas na bzdury? Lepiej posiedzieć i robić nic. W końcu w tym jestem najlepszy. Jednocześnie czułem wewnętrzną potrzebę znalezienia sposobu wyrażenia siebie. Sposobu uwolnienia potencjału, który jest częścią duszy. To było wołanie. Głośne wołanie. Przestałem zaprzątać tym głowę, lecz w sercu ślad pozostał i pragnienie pojawiało się kilkukrotnie na przestrzeni kilku tygodni. Bagatelizowałem je czując jednocześnie, że wyrządzam sobie krzywdę. Ziarno zostało zasiane. Późniejsze wydarzenia doprowadziły mnie do pisania bloga. Ale o tym w późniejszym czasie.